Różności z oceanu
Godzina 0800 lotnisko w Balicach. Tu rozpoczyna się nasza przygoda. Żegnamy się z rodzicami, odprawiamy bagaż i...lecimy! Lot trwał bardzo krótko, bo już o 1225 lądowaliśmy na lotnisku w Bergen. Stamtąd autobusem docieramy do portu, sztauujemy się na nasz jacht i wieczorem wyruszamy w miasto. Wieczorem ?! Pojęcie względne...słońce było jeszcze wysoko nad horyzontem. Następnego dnia przy bardzo sprzyjających warunkach atmosferycznych wypłynęliśmy by eksplorować fiordy. Pierwszy odwiedzony przez nas port to Uskedalen. Jak nazwano tę miejscowość w przewodniku "charming village".
Finlandia 2008
Po niezwykle szybkiej i sprawnej podróży o godz.06.00 zagościliśmy już w ryskiej marinie, w której z pyszną, tradycyjną jajecznicą czekała na nas uśmiechnięta(czyżby tęsknili już za ojczyzną?)załoga Marty Kozdraś wraz z naszym przyszywanym 18-dniowym domkiem o wdzięcznej nazwie...przypuszczam, że to wszystkich zaskoczy... WENEDA.(to chyba najdłuższe zdanie jakie kiedykolwiek napisałam). Wszystko sprawdzone, wyczyszczone, szybkie pożegnanie, a my zaczęliśmy rozpakowywać swoje 15 kg worki. No może troszku cięższe, no ale przecież bez pomocy naukowych się nie obejdzie. Po końcowych zakupach i głębokich dumaniach (mimo zapewnień Ani, że filozofom za to płacą, nasze konta nie przyjęły żadnych obcych zer) postanowiliśmy wypłynąć już i teraz.
Rękami załogi niedoświadczonej
Oto i relacja pisana ręcami załogantki niedoświadczonej.
Jako kolejna załoga powróciliśmy do Rygi w całości. Bilans? 8 odwiedzonych portów i duuuuużo przepłyniętych mil. Tysiące mijanych kardynalek, 5 wypróbowanych saun. Warunki atmosferyczne, o jakich można tylko marzyć (chyba, że brać po uwagę niezbyt częsty deszcz), wchłonięte 5 kilo żółtego sera i 1,5 ketchupu ,majątek wydany na muminki.
Zacznę jednak od początku.
Ze Świnoujścia do Rygi
0500 Świnoujście - szybkie przejęcie jachtu i zakupy. Rajdowe wyczyny sklepowym wózkiem po ulicach miasta, standardowe obawy "gdzie to sie zmieści i kiedy to zjemy" i wreszcie trochę czasu wolnego. Chwila relaksu na plaży, a wieczorem miłe spotkanie z zalogą "Daru Natury" pod bezbłędną komendą Grzesia Dronki.