Jak to od pewnego czasu bywa do Świnoujścia udaliśmy się ośrodkowym Joyem; może trochę drożej, ale wygodniej i znacznie bardziej komfortowe zakupy na miejscu. We wtorek rano załoga Spidera poprawiła co mogła na jachcie, my w tym czasie zrobiliśmy zakupy a potem przejęliśmy „Wenedę". Środa rozpoczęła się od omówienia zasad panujących na jachcie, alarmów i ogólnie co jak działa i w jakiej kolejności wykonywać wszelkie prace. A potem to już „Dalej w morze wychodzimy, nie szczędź sił dzisiaj jest nasz czas". Prognoza mówiła, że „północno-wschodni 5-6 będzie nas bajdewindem nieść"; no i poniósł nas, ale nie na Bornholm jak planowaliśmy, lecz do Sassnitz. Stało się tak gdyż nasz prezes (i nie tylko on) mógł niestety śmiało zaśpiewać „Dziś przyszedł do mnie paw, powiedział mi dzień dobry panu..."; a w zasadzie to małe stadko tych uroczych, kolorowych ptaszków. Wieczorny spacer po klifach, miasteczku, parę godzin snu i znowu „w morze czas nam"; tym razem zdecydowanie Bornholm, tym bardziej iż wiatr zapowiadał jachting a nie żeglarstwo.
Stażówka na Przeczycach
Wczoraj mieliśmy w planach wyjazd do miejscowości Przeczyce. Był to pierwszy taki wypad, więc byliśmy ekipą testową. Po śniadaniu wyruszyliśmy. Dojechaliśmy na miejsce i większość po zobaczeniu naszego lokum (hangaru!) przeżyła szok. Tego jak i następnego dnia mieliśmy do dyspozycji 3 jachty typu Ω, z czego jedną regatową, kilka kanadyjek oraz „Krasulę" (jednoosobowy ket regatowy). Ćwiczyliśmy zachowania podczas wywrotki jachtu (w praktyce!), co niektórym przydało się już na drugi dzień. Wieczorem śpiewaliśmy szanty ciesząc się miłą atmosferą przy ognisku. Po nocy spędzonej przez niektórych odważnych obozowiczów pod gołym niebem, mieliśmy więcej czasu na wyspanie się. Drugi dzień w Przeczycach rozpoczął się od intensywnej rozgrzewki składającej się z biegania i szybkiej kąpieli w jeziorze. Później czekały nas zmagania wacht w postaci regat na jachtach typu Ω. Po zawodach mieliśmy czas dla siebie, który wykorzystaliśmy pływając rekreacyjnie na łódkach. Niektórzy zakończyli ten krótki rejs w wodzie, ale popisali się umiejętnościami stawiania wywróconej omegi w bardzo krótkim czasie. Po zjedzeniu własnoręcznie przygotowanego obiadu musieliśmy sklarować jachty. Wbrew wszystkim prośbom i błaganiom nie mogliśmy zostać tam dłużej. Musieliśmy wracać. Wszystko co dobre szybko się kończy.
Ewa Szpunar i Weronika Winkler-Lach
Wakacje 2012 rozpoczęte
W niedzielę rozpoczął się pierwszy obozowy turnus w tym roku. Poraj przywitał nas ponad 30 stopniowym upałem a wieczorem burzą i przepiękną podwójną tęczą nad portem.
Pierwsze dni obozu to tradycyjnie zapoznanie się z jachtem i ośrodkiem.
A co nowego zaskoczyło stałych bywalców?
W tym roku wszystkie Polarisy mają silniki więc w pierwszych dniach obozu nie trzeba było cały dzień wiosłować. W hangarze zorganizowano wakacyjną salę komputerową gdzie wachty kursowe i stażowe mogą doskonalić swoją wiedzę żeglarską.
A przed nami kolejne kilkanaście dni żeglarskiej przygody...
Przygotowania Ośrodka do wakacji
Praiwe 30 osób uwijających się jak mrówki, idealna pogoda, doskonała organizacja. W takich warunkach wykonaliśmy 120% normy. Postawione zostały wszystkie namioty, przygotowane wszystkie jachty, a po wszystkim znalazł się czas na rozrywkę. Za tydzień zaczynamy...