Harcerski Ośrodek Wodny Harcerski Ośrodek Wodny

baner bozenarodzenie

baner lewy opp

Informator 2025

baner lewy treminy egzaminow

baner lewy egzamin

Pozdrowienia z III turnusu!

Kochani rodzice,

ale w tym Poraju czas szybko płynie! Ani się obejrzeliśmy, a już tydzień obozu za nami. W sumie nie ma się czemu dziwić – w końcu dni mamy wypełnione zajęciami od rana do wieczora, a towarzystwo okazało się znakomite i już od pierwszego dnia świetnie się dogadujemy. Tylko ta pogoda nas nie rozpieszcza... Przydałoby się trochę więcej słońca. Ale z drugiej strony nie ma co narzekać – może się nie opalimy, ale przynajmniej wiatru nam nie brakuje. No i okazało się, że to żeglarstwo wcale nie jest takie trudne! Ostrzenie, odpadanie, pływanie wstecz – banał! Tak samo zwroty – przez sztag i przez rufę – wystarczyło posłuchać uważnie druha jak tłumaczył i bez problemów je opanowaliśmy. Teraz zaczynamy manewry złożone – podejście do boi, kei i człowieka – wydaję się trochę skomplikowane, ale czasu na ćwiczenia mamy jeszcze sporo, także na pewno damy radę. W ogóle to tutaj całkiem sporo uczenia mamy – bo nie tylko ćwiczymy manewrowanie jachtem, ale też przerabiamy kawał teorii. Ta nauka nie jest taka nudna jak w szkole i w sumie wcale nie męczy. Pewnie dlatego, że to strasznie ciekawe rzeczy, a druhowie tłumaczą tak, że bez problemów wszystko rozumiemy. Mieliśmy już budowę jachtu, przepisy i teorię żeglowania. Potem będzie jeszcze locja, meteorologia i ratownictwo – to chyba będzie najfajniejsze! Jest nas na kursie 17 osób i podzielono nas na trzy wachty – dwie pływają na polarisach (to taki typ jachtu), a jedna na DZ-cie – Mancie. Oprócz nas, kursantów, jest jeszcze wachta stażowa – ci to dopiero mają fajnie! To są osoby, które już mają patent i przyjeżdżają tutaj doskonalić żeglowanie. No i mają się super, bo mogą już pływać sami i uczą się jeszcze bardziej skomplikowanych manewrów. A poza tym robią kurs na sternika motorowodnego i będą mogli sami pływać motorówkami jak zdadzą! Czad!! W przyszłe wakacje na pewno jedziemy na stażówkę!

Czytaj dalej

Ekologiczna Zirobajka

Na tym turnusie odwiedziła nas grupa Zirobajka, która przeprowadziła zajęcia o tematyce ekologicznej zarówno dla najmłodszych, jak i dla starszych uczestników obozu. Zirobajka to nazwa projektu społecznego, który zajmuje się nowoczesnym cyrkiem ulicznym. Tworzy ją dziewięciu młodych artystów – cyrkowców z Austrii, Niemiec, Rumuni, Polski i Turcji. W tym czasie biorą udział w licznych festiwalach artystycznych, projektach dla dzieci i młodzieży, propagując ochronę środowiska i zdrowy styl życia.

Zajęcia zaczęły się od rozbudzenia wyobraźni dzieci poprzez tworzenie różnych przedmiotów ze śmieci znalezionych w okolicy. Powstały między innymi: portfele z kartonów po mleku, świeczniki z puszek, lampiony z butelek, roboty z tektury. Następnie dla starszych uczestników przygotowano wiele różnych wtórnych surowców, z których mieli stworzyć tratwy.

Czytaj dalej

Po drugim jungowym turnusie

Nie wiadomo kiedy zleciało nam 18 dni i nadszedł nieunikniony koniec II turnusu. Dwudziestego lipca rozpoczęliśmy wspólny rejs na naszym jungowym żaglowcu. Jak zawsze w pierwsze dni statek dopiero się rozpędzał, każdy powoli wchodził w żeglarski klimat i poznawał towarzyszy podróży. Z dnia na dzień tempo przygód rosło aż do ostatniego dnia, 6 sierpnia, kiedy to pełni wspaniałych wspomnień zawinęliśmy do portu naszego przeznaczenia. Cumy rzucone na keję czekają aż znów za rok sklarujemy je do pracy.

Wspólnie przeżyte dni na długo pozostaną w pamięci każdego uczestnika. Na myśl o tych wszystkich miłych chwilach, wieczornym śpiewie, nowopoznanych węzłach i odkrytych tajnikach żeglarskiego świata łezka kręci się w oku a tęsknota dźwięczy w naszych głowach jak echo wybijanych na apelu szklanek. Mamy przy tym świadomość, że nabyte na obozie umiejętności przydadzą się nam jeszcze nie raz. Nigdy nie wiadomo kiedy będziemy musieli po raz kolejny stworzyć z piłeczki ping-pongowej i patyczka do szaszłyków przerażającego, morskiego potwora na miarę legendarnego Krakena!

Czytaj dalej

Okiem stażówki

Niepostrzeżenie mamy już za sobą ponad połowę obozu. Czas mija za szybko, minuty przepływają pomiędzy palcami. Każdego dnia budzimy się wraz z zagrzewającym i motywującym do łapania własnego wiatru w żagle okrzykiem druha: „POBUDKA, POBUDKA, WSTAĆ!". Oprócz niepowtarzalnej atmosfery charakterystycznej dla tego miejsca mamy także słońce i wiatr, który nie często gości w Poraju.
Codziennie poznajemy zaskakujące tajniki żeglarstwa, na przykład: „Czy wiesz, że w Przeczycach przy całkowitym braku wiatru, bardzo trudno przewrócić Omegę?". Jednak nasz niezwykły hart ducha oraz spryt Druha Komendanta pozwoliły nam tego dokonać. Niektórym zachwycająca ilość słońca zadziałała twórczo na umysł i rozbudziła talent poetycki: „Gdy nam wiatr wyrywa wanty, trzym się mocno, śpiewaj szanty!".
Pozdrawiamy, I wachta stażowa.

Ogromne podziękowania dla I HDW Bytom z udostępnienie nam stanicy w Boguchwałowicach i dla nieocenionego Pana Romana który zawsze służy pomocą !!

Czytaj dalej

Okiem kursanta

Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze byliśmy niczego nieświadomymi szczurami lądowymi, spaliśmy w swoich wygodnych łóżkach, a słowo „druh" w zasadzie nie gościło na naszych ustach, zakiełkowała w naszych głowach myśl: „A może by tak kurs żeglarski w wakacje?" Zalogowaliśmy się więc na stronie internetowej, dokonaliśmy wszystkich formalności i wreszcie nadszedł ten dzień. Spakowaliśmy manatki, wsiedliśmy w auta i dojechaliśmy na miejsce. Już tu, w Poraju, rozlokowaliśmy się w namiotach. Z pewną nieufnością zaczęliśmy zawierać pierwsze znajomości, część z nas spotkała starych znajomych, część być może spotkała przyjaciół na całe swoje żeglarskie życie. Tak upłynął pierwszy dzień na obozie, zakończyliśmy go zapoznawczym ogniskiem ze śpiewem na ustach i łosimi rogami przy rogach. Następnego dnia po pobudce i rozgrzewce zaczęliśmy stawiać swoje pierwsze kroki na ścieżce prowadzącej do stania się wilkiem morskim. Próbowaliśmy nawet odpłynąć keją na wiosłach, ale się nie udało i wsiedliśmy na łódki. Kolejny dzień rozpoczął się dla nas pozytywnym akcentem, okazało się, że w związku z tym, że jest niedziela nie ma rozgrzewki. Potem było troszkę gorzej bo... przestało wiać. I tak zaczęła się nasza znajomość z silnikiem, tak mijały minuty, godziny i dni, aż w końcu, gdy porzuciliśmy wszelką nadzieję poczuliśmy na swojej skórze drobny powiew, cichutko (by nie zapeszyć) doczekaliśmy się na zbawienie 2 w skali Beaufort'a. Mogliśmy teraz do woli ostrzyć, odpadać i robić zwroty, a co najważniejsze ratować dwóch niesfornych ludzi, ciągle wypadających naszym załogom za burtę. Teraz tylko trzymamy kciuki za wiatr i pilnie uczymy się do egzaminu.

Czytaj dalej